Strony

27.12.2012

13


jestem rozdarta pomiędzy słodkim nic-nie-robieniem, a działaniem ponad wszystko, mimo wszystko, tak, że będzie się kurzyło spod stóp.



nie pokładam nadziei w liczbach. lubię trzynastkę chyba od zawsze i przeczucia też mam dobre.
a plany..? cała masa spisana na kolorowych kartkach. walają się w szufladzie biurka; trzeba je wciąć do ręki, życie też w ręce wziąć trzeba.
.. bo nadchodzący rok będzie dobrym czasem.


~~
pierwszy raz od kilku świąt nie wzięłam aparatu do ręki. nie mam zdjęć potraw, stołu nakrytego do kolacji, ani fotorelacji z przygotowań.
pisanie wychodzi mi kiepsko, myśli mam zagmatwane, jak choinkowe lampki. uciążliwy nieład, choć jest nieźle.
a ja wciąż chcę więcej.

14.12.2012

disappointment

[długo myślałam, jak to wszystko obrać w zdania, ale:]

brakuje mi słów na tych wszystkich ludzi.





11.12.2012

route 666

naprzemiennie nora jones i me myself and i



dwa tygodnie i będzie można swobodnie zjeść wszystkie pierniki ;]

1.12.2012

summary - november

via Instagram

listopad był miesiącem intensywnie różowej szminki, japońskiej kuchni.
movember.
kupno auta. kurs FNO. kindle mojego T.
ciągłe zmiany pogody, pierwsze szrony na szybach przeplatane słońcem.

27.11.2012

mało rudy lis

listopad czmychnął ku końcowi
listopad miał mleczne powietrze a ja malinowe usta. na przekór.
i kolorowe szale i chusty.
niepokorna anarchia dnia normalnego.

powoli się    d  z  i  e  j  e  .
zaczynam wierzyć, że w końcu ruszę. że pójdzie. zacznie się kręcić. a ja obracać w kręgu ludzi zainteresowanych tym co i jak. żeby było estetycznie. niebanalnie. z uśmiechem na ustach. że docenią. polecą. opowiedzą innym.

źródło zapomniane

jestem mało rudy lis.
walczę dzielnie.

19.11.2012

fog

no dobra, dzisiejsza pogoda bardziej przypomina to:


znów moja odporność się nie popisała, leżę w łożu, popijam czarną herbatę z bzem. od kilku dni najulubieńszą.
obok różowy zeszyt z ważką, (tak, ten od Ciebie moja S), opracowuję tematy do FNO.
coś kreślę, jakieś schematy, szukam dodatkowych info, systematyzuję. fajne zajęcie sobie znalazłam. wyzwanie. okazuje się, że pewną wiedzę może i mam, ale sposobu na jej przekazanie muszę szukać. :)

pierniczenie z Karolkiem było, świeczka jabłka + cynamon jest, to jakby oczekiwanie na grudzień, nie?


13.11.2012

kobieta zmienną jest

i tak: zamiast szarych butów i żółtego szalika kupiłam dziś żółtą kurtkę zimową. idealnie dopasowaną, w idealnym odcieniu. za super cenę.
dochodzę powoli do wniosku, że może zadowolę się ocieplanymi trampkami..?
kobieta zmienną jest.
kto się utożsamia z TYM obrazkiem.??  :)


a u nas, mimo połowy listopada, kolorowe liście na trawnikach, o, jak tutaj:

jesień. nie przed-zimie żadne.

12.11.2012

I planned..

..i postanawiamy: jutro idziemy na spacer; pobrodzić w liściach, pofotografować resztki tej na J, twarz przystroić na movember. i co? i  jutro zawsze leje.
więc jest deszczowo. nad wyraz zimno [pierwszy raz mam w mieszkaniu sweter; pod spodem tylko stanik, ale jednak]. i w takie dni przypomina mi się, o kaloszach. jak na złość nie znajduję szarych botków i żółtego szalika też nie.


tak było w sobotę, podczas sesji dla RipCurl'a :


prawda, że można się wkurzyć..?

9.11.2012

missed sth

chciałabym pójść na spacer w słońcu, brodzić w liściach, nie w błocie.
mam wrażenie, że przegapiłam najpiękniejszy weekend tej jesieni. wtedy interesowało mnie tylko łóżko. syrop. antybiotyk.
mam potrzebę fotografowania naszej codzienności, a nie snowbordzistów na sztucznym stoku.
do tych extreme zadań się nie nadaję. kompletnie.



jutro mój dzień zacznę o 4:45, tak jak od pięciu dni. zjem śniadanie w samochodzie, batona muesli w trakcie pracy, ponarzekam na ból stóp pod koniec.
a już tak się przyzwyczaiłam, że w sobotę można się wyspać..

5.11.2012

summary - october

nieogarnięta jestem i wcale się z tym nie kryje.
wszyscy, co mnie znają, wiedzą, jak często coś mi się miesza, że jak nie zapiszę- zapomnę. jak zapiszę - zgubię kartkę.
w anglii mieszkam dwa i pół roku. od sześciu miesięcy mam shopping za oknem, bywam dość często, a jednak wciąż się gubię wśród mieszaniny sklepów. mieszkam kierunki i strony świata.
drzwi mamy na zatrzask, a ja nie biorę kluczy. biegnę do agencji po zapasowe. byłam już kilka razy. już mnie kojarzą. wiedzą po co.

i sprzątanie źle się kończy. sortowanie, porządkowanie. a później kilka dni szukania, gdzie TO się podziało? próbuję zwalić winę na T. on się wkręcić nie da. czasami TO nie znajduje się wcale.

ciągle czegoś zapominam. telefonu, portfela, id. gdzieś nie chcą wpuścić, czegoś nie chcą sprzedać.
i jeszcze ludzie i miejsca mi się mylą.

w sumie, chyba się powtarzam. niby odpowiedzialna jestem. no niby tak. ale jakoś nie zawsze. nie w każdym wypadku.
rozpisałam się na zdań kilka, a chodziło mi o to, że nie wiem, czym się zająć; mam kilka Twoich Stylów, ale te obowiązki w tle spokoju mi nie dają.


a poniżej ZLEPKI PAŹDZIERNIKA..


4.11.2012

pictures

od środy nie mogę wygrzebać się spod zdjęć i cholernie mnie to cieszy!`



~~~
pora na firmową koszulkę ;]

31.10.2012

tea with orange's slice

rozebrałam się umyłam nikt nie patrzył chwilę chodziłam w samych skarpetach bez sów co prawda ale nadal cute wciąż nikt nie patrzył gdy tęsknie za Tobą ubieram coś Twojego i teraz dłonie chowają mi się w za-długich-rękawach ale nikt nie patrzy
to raptem parę godzin wypełnionych zdjęciami i śmiechopłaczem dzieci przeróżnych a ja już wiem że do samotności nie nadaję się kompletnie do warehouse'ów też nie a do stawiania przecinków sporadycznie



ciasto upieczone
obiad od podstaw zrobiony skonsumowany dwa razy
gary pomyte też dwa razy gdy nad tym dłużej myślę to trzy nawet
czysta pościel
w domu też czysto
jestem zajebistą kurą domową
a praca tam mi szkodzi
o
poszukam sobie nowej

29.10.2012

sugar free photography

znalazłam przypadkiem, gdy przeszukiwałam oferty mojej tak zwanej konkurencji. 
zdjęcia pełne uczucia, ciepłe kolory, zatrzymane uśmiechy i to światło..



26.10.2012

because

..bo
lubię biel i fiolet też lubię


 [ obmyślam diy nalepki na laptopa. wygląda na to, że bez wizyty w hobby craft się nie obędzie. ]

23.10.2012

boots time

słońce gaśnie w okolicach siedemnastej
sunny autumn come back to us, please!
czy to początek tej gorszej jesieni..? meteopatką się urodziłam i cierpię.
sezon na botki i kozaki uważam za otwarty.

~~
po 6 h wykładu, filmów, testów i ćwiczeń na temat manual handling mózg mi się upłynnił. [o ile takie słowo w ogóle istnieje; blogger nic na czerwono nie podkreślił, śmiem przypuszczać, że tak]
wczorajsze 8 było nawet gorsze. gorszy akcent prowadzącej. gorsze nudy. praca w grupach gorsza. ja zgorszona. ojojojoj partnership.

..a wstawanie 6:30 nie jest takie złe. o. 

21.10.2012

lubię wracać

lubię wracać do TEGO posta z kwietnia dwa tysiące jedenaście,
lubię się upewniać, że marzenia się spełniają.
niezaprzeczalnie mogę odhaczyć większość listy.

~~

a wczoraj spędziłam 9 godzin przylepiona do miski z najlepszym ponczem świata, z kilkukilogramowym aparatem na szyi, czasami z kilkunasto kilagramowymi dziećmi na rękach.
różowe rajstopy, koronkowa sukienka. tyle młodych ludzi, wszyscy z obrączkami na palcach.

tworzenie reportażu daje sporo radości. zwłaszcza w radosnym gronie.


19.10.2012

outcome

trochę mnie to przeraża, income, outcome, wiadomo czego więcej.
ale
zakasałam rękawy i wypełniam krok po kroku zalecenia pana krystiana
tabele, statystyki, google maps, google analitics, marketing partyzancki
- toż to wojna jest -
moja prywatna o życie jakie mam w głowie, a nie to na co dzień

właściwie życie przeraża mnie bardziej niż trochę,
a ja bardzo nie lubię się bać..
może wkrótce, po krótce, będzie notka o strachu pokonanym..?

I WISH..


15.10.2012

rozweselacz - DOMOWE MELODIE

S. ma rację.
jesieni nie można bagatelizować.
deprecha dopadła i mnie.


a więc rozweselacz.
proste melodie, przewrotne teksty. ja to kupuję.



trzeba sobie jakoś radzić.
~~~~


edit (po około 1h):
jednak ruszę dupę

13.10.2012

dialogi duże

od czterech miesięcy pracuję w typowo męskim środowisku, kontakt z kobietami mam mocno ograniczony [wszyscy ci mężczyźni także] a poniższych rozmów na pęczki:

srele morele i gadki szmatki, wychodzi że jestem mężatką

ktoś: married??!! [wielkie oczy obowiązkowo] you look so young...
ja: because i am young.
ktoś: so.. how many children you have?
ja: i don't. 
ktoś: [oczy jeszcze większe, niedowierzanie, kręcenie głową]

rozmowa uogólniona.
czasami zdarza się, że nie pytają o dzieci, tylko o powód. tak z mostu. why?! 
przecież ja look so young. i dają mi lat 18. a od kiedy noszę czapkę i jestem cute, to pewnie z 15.
raz jeden murzynek nawet mi nie uwierzył w moje rzekome zamążpójście, plan obmyślił, i na drugi dzień kłamcą nazwał, bo przecież nie noszę obrączki. jest i taki, co o nr tel dopytuje i jakiś wyższy plan dostrzec chce w tym wszystkim.

..no tak, kto w dwudziestym pierwszym wieku widział żeby za mąż z miłości wychodzić?
i to w wieku lat 20.
jestem taka niedorzeczna.


~~~~
a dziś po obcowaliśmy trochę ze sztuką, trochę przypadkowo, trochę chaotycznie, ale jednak.
[i już wiem, co namaluję na tej plamie o powierzchni ponad metra kwadratowego..]




11.10.2012

4:55

pobudki o 4:55 nadrabiam snem popołudniowym.
od poniedziałku staram się zrobić zakupy. w ogóle staram się zrobić cokolwiek. a dziś już nawet przestałam się starać.

..
jak to życie weryfikuje nasze pomysły..

na dodatek leje się z nieba, ciśnienie opadło, a słońce się schowało.
przed czym uciekamy?


znalezione w sieci; obrazek malowany kawą i akwarelami. chciałabym akwarele. i maszynę do szycia.
dużo bym chciała, a mało się dzieje.

8.10.2012

dialogi małe

Hania (3lata) - Buuuuu , uderzyłam się!
ja- o co się uderzyłaś?
H- o Helenkę (11 miesięcy)!!!!!

H- robaki chodzą na czworakach.
ja- jakie robaki, Haniu?
H- fioletowe.

aha.

[bo wczoraj byliśmy na leśnym spacerze z dwoma uroczymi dziewczynkami na Ha i ich czerwonowłosą mamą ;) ]



~~~~

od godziny czternastej jest szaro, ciemnawo; możliwe że dłużej;
jestem marudna, bo łamie mnie noga [jak starą babkę] i boli jajnik.
nieznośna ja. ja złośnica. 
biedny T.

6.10.2012

perfect woman / smart girl

daleko mi do perfekcji;
podkoszulki zdarzyło mi się prać wchodząc w nich pod prysznic.

nie prasuję. nie umiem. nie mamy nawet deski - nie zmieściła się. a może wywaliłam, żeby nie kusiła..
skoro nie praktykuję- nie wiem do czego służą te wszystkie guziki na żelazku i opcje na mikrofalówce, albo jak włączyć szybkie pranie, też nie.

zamiast sprzątać wolę lepić ramki z masy solnej, więc dziś mamy syf.
czasami nawet wolę upiec sernik. zwłaszcza ten na zimno. bez pieczenia. smart girl.


nieustanny ból gardła; mama zaleciła kupić fiolet, lubię fiolet, kiedyś mieliśmy nawet lawendowe ściany w sypialni, mam fioletową bluzę z sową i kilka kolczyków, naszyjnik, poduszki. ale żeby fioletem pędzlować gardło..? ja o tym nie słyszałam a babki w aptece też z pewnością nie.

po tygodniu "dziś muszę wreszcie wyjąć swetry i schować rzeczy letnie" wreszcie się za to zabrałam. podłoga usłana ciuchami.. rzeczy do wyjęcia jest znacznie więcej, niż tych do schowania. trochę mnie to przeraża. lubię przestrzeń, ale tu jej brak. choć psychicznie mogę latać.

na zdjęciu powyżej kartonowe litery i cyfry. i <3 typography

5.10.2012

touch me

nie ma nic bardziej kojącego od Twojej bliskości..


n + t
nie umiem sobie wyobrazić innej kombinacji 
choć wyobraźnie mam wielką 
umysł plastyczny





~~
mówiłam już że angielska służba zdrowia też mnie wkurwia..?!

4.10.2012

koszyczek rozmaiości

przyszła i do nas bakteryja.. do mnie szła od zeszłego czwartku, jakieś osłabienie mnie dopadło, zawrotu głowy, omdlenia, mdłości, nawet na papierek lakmusowy nasikałam, co by to mieć pewność, że to nie to, na co wygląda. ale nie.
i w poniedziałek, kiedy to bardziej oczywiste symptomy się pojawiły, zaczęłam (narzekać):
wszystko zniosę. [po chwili namysłu] tylko nie zapalanie zatok. i nie anginę. i nie katar. ale poza tym to już wszystko.
ostatecznie nie byłam chora od ponad roku [dzięki ci homeopatio i granulki skrobiowe] i trochę wyszłam z wprawy. skończyło się na bólu gardła i zatkanym nosie nocami. no i bolą mnie mięśnie. i kości też trochę. i nie mam siły i ochoty. no, ale nie jest ze mną tak źle, T na antybiotyku skończył. [mówiłam już że mężczyźni są jak dzieci..? z całą pewnością ci chorzy]

a dziś rano kopnęłam się w d., powera dostałam, i zrobiłam więcej niż przez ostatnie 3 przedpołudnia. od razu mi lżej na serduchu, choć jeszcze zrobić muszę to i to i tamto.

a poniżej to już nasz koszyczek rozmaitości..


odkryłam, iż naczyń i sztućców wystarcza nam na około 4 dni; po tym czasie zostają tylko noże stołowe. i takowymi zjedliśmy dziś sernik. na śniadanie. z dużych talerzy.

2.10.2012

change

no kiedy to się tak pozmieniało?!
czytam artykuły o emeryturach na wyspach [o rok za młoda by mi się należało automatyczne oszczędzanie], podwyżki gazu i prądu na horyzoncie, auto wkrótce wymienić trzeba, w przyszłym roku chałupe kupić.
od kiedy ja sobie moją artystyczną głowę zaprzątam takimi codziennościami..? ano od lat dwóch i trochę.
d o r a s t a m

ciągle mnie zadziwia jak bardzo się staram i jak bardzo nie ogarniam
a może nie wysilam się wcale..

make someone happy:




[nie mogę się przyzwyczaić do ciągłych zmian ciśnienia; omdlewam]

1.10.2012

summary - september

wrzesień przebiegł przez mój kalendarz zdecydowanym sprintem..



~~~
dziś mam w planach akcja-segregacja, pora pochować japonki nude, kwieciste baleriny, materiałowe trampki.. nastał czas koturn i obcasów [mam tylko jedne płaskie jesienno-zimowe]


27.09.2012

yellow

miałam dziś na sobie żółte rajstopy, uśmiechały mi się nogi pół dnia; na tyłku serduszka, w brzuchu motyle.
i jeden brak tak niemiłosiernie gryzie każdego dnia.. chciałabym wreszcie nosić canona zamiast zegarka na łańcuszku.
gdzie Ci ludzie mają oczy..?


czy ktoś gdzieś widział żółty szalik? nie musztardowy, nie kurczakowy. zwyczajnie żółty. puchaty. zimowy.
btw, taki śliczny prezencik dziś dostałam od mamy W. [ulubiony ptasi motyw tego roku]



..a jutro już Oxford, nareszcie. <3

24.09.2012

nadeszła

jest u nas od wczoraj. nijak nie przypomina złotej. mimo czerwonego nosa i przemoczonych stóp nie gniewamy się na siebie.
chciałabym zdjęcia kasztanów w trawie i w słońcu. koniecznie. i może jarzębiny. i Ciebie w kąpieli z liści. i..
na szafce piętrzą się wełniane berety, wyjęłam pośpiesznie z szafy przed wczorajszym carboot'em. czeka mnie akcja-segregacja, jak co roku o tej porze. i tym razem jestem pewna, sporo ubędzie. 
lubię powiększać przestrzeń: bielą optycznie, dłońmi praktycznie. 
jak się nie ma co się lubi, to się lubi..
..ale w maju, oj w maju to będzie się działo.

potrzebuję szarych botków i kaloszy. jakiś mega kolorowych. i szala gruboplecionego w kolorze żółtym. tylko cholera, kurczak czy cytryna?


[a dziś kursowaliśmy między Milton, Bedford, Northampton, był Primark razy dwa i rajstopy w groszki, ale wieszaka na paski jak nie było, tak nie ma]

sypię F R A Z E S A M I 

23.09.2012

proud of

chciałabym się pochwalić:

  • nawiązuję przyjaźnie
  • wkrótce otrzymam koszulkę z nadrukiem JL
  • zdobyłam wyróżnienie w wyzwaniu Interiors, choć właściwie nie miałam pojęcia, że coś się tam zdobywa, o coś walczy; miło jest zrobić zdjęcia pod konkretny temat. bez przymusu.
.. a i wpadła mi myśl o foto-kolarzach co miesięcznych. [to tak a propos mojej nowo-starej znajomości z Instagramem]


skąd się bierze ta potrzeba wylewania słów zerojedynowych 
pod tym adresem jakże namiętnym??

22.09.2012

disaronno

zakochałam się w tym alkoholu. w jego zapachu, smaku. jako likier i w połączeniu z colą.
wybitny. i cholernie drogi. choć kobiety przecież mają zdolność do hiperbolizacji..


instagram.
podejście drugie. zakończone sukcesem.
zawsze mnie zniechęca mus logowania, zapamiętywania haseł, tworzenia kont.

~~~
mam ochotę wypić jeszcze jednego drinka, zdjęć kwiecistą koszulę. poleżeń nago na dywanie.
przy ludziach nie wypada.

19.09.2012

karmienie kaczuszek

odkrywam na nowo zwykłe przyjemności; w sobotę karmiliśmy kaczki i łabędzie, kto by pomyślał, że to takie fajne.. nie robiłam tego pewnie z trzynaście lat..






niepewne stało się pewne; były i gratulacje i krzywe spojrzenia. who cares? nie dociera do mnie jeszcze to szczęście.

noc ma zimne stopy zimne uszy wieje po twarzy ucieczkami bo J nadchodzi a ja się z tym godzę jak nigdy

10.09.2012

my my my tj. ja i ty

po chwilowym akcie spadania węwnątrzosobowego zaczynam się wspinać tudzież wychodzę na prostą
co prawda łamiąc paznokcie i zdzierając skórę z kolan ale bez trupów w szafie więc chyba o to chodziło

oczekuję odpowiedzi o pracę nie-fotograficzną czyli ściśle zarobkową
pierwszy raz zabiegano o mnie, o mój nie-talent

.. a Storkotka zasiała we mnie myśl pod tytułem interior designer
chciałoby się wiedzieć co będzie za te kilka miesięcy i gdzie bo z kim to wiem na pewno

~ ~ ~ ~

emberton park- pół dnia w piaskownicy, piasek wszędzie, bose stopy, wiatr we włosach, zbyt suche kanapki, lody harribo i moje ukochane ben&jerry's, dwumetrowi MY, tylko my my my tj. ja i Ty, gdybym mogła coś zmienić, wzięłabym kapelusz


1.09.2012

silhouette

o jacie mamy wrzesień..
przerzuciłam kartkę mojego miesięcznego kalendarza; na obrazku wciąż króluje ptak, w tle motyle, carte postale, a może coś podobnego..

ciągle się dziwię, jak czas pędzi. ja się zatrzymałam, przystopowałam, choć wcale mi to nie na rękę. chciałabym biec razem z tym czasem, pod ręką trzymając aparat, w drugiej Twoją dłoń. chciałabym być business woman no.
jestem monotematyczna, moje myśli też takie, czuję kłucie w środku i spadanie obok.

dobrze mi gdy jesteś obok, dobrze mi w tym miejscu nie-naszym maleńkim, choć w głowie już pomysły na nowe cztery kąty, jeszcze tyle musi się okazać, tyle ziścić, tyle udać.
nie oznacza to, że teraz mam tylko kwaśną minę i jem kwaśne jabłka, jak dropsy. nie.
jestem szczęśliwa tak po ludzku i pragnę więcej.
jest coś bardziej ludzkiego niż pragnienia..?

WIĘCEJ ŚWIATŁA PO PROSTU...




18.08.2012

przyleciały z zimnych krajów

dwie godziny sprzątania pozwoliły doprowadzić mieszkanie do normalności.
jest ktoś, kto gubi więcej włosów, niż ja. napawam się dumą.
wracamy do naszej rutyny, dość lubianej, choć wciąż wyczekuję tych zmian.

poznałam nową osobę, z którą mam ochotę wyjść gdzieś po pracy, zrobiłam mini sesję z Paulą --> tu po części; wciąż nie toleruję głupich ludzi.

moja lawenda wyblakła, fiolet przeistoczył się w pół-przezroczysty brudny róż. nie mam ręki do kwiatów. nogi też nie mam. 


i. jeśli nie masz w dalszym lub bliższym pobliżu osoby, z którą mógłbyś czytać książki na głos, to współczuję.

Ikea 'restaurant' :

fot. wykonane za pomocą telefonu i aplikacji LOMO camera dla androidu- info dla Stokrotki ;]

[ptaki przyleciały z zimnych krajów osadziły się na przedramieniu atramentem i igłą]


~~
znów mam moje nieco poniżej 50 kg, kupiłam szyfonową prześwitującą bluzkę i fioletową bluzę z rękawem 3/4 nadrukiem sowy, zaczynam pokazywać brzuch Oo  BABY STEPS

17.08.2012

week end

retro time

poprzednie M.

czeka nas sobota w łóżku.
krosanty truskawki nagość nie-gotowanie nie-śpieszenie nic-nie-muszenie


1.08.2012

nie rzygam tęczą

jak w tytule.
mam doła, naciągnięty mięsień po raz kolejny i zostałam odesłana do domu po dwóch i pół godzinach.
reklama na google to pazerny pasibrzuch - pożera nasze oszczędności nie dając nic w zamian. wysyłam aplikacje jak głupia, nie ma odzewu; w tym metaforycznym sensie kurzy mi się aparat za milionpięćsetstodziewięćset i obiektywy za drugie tyle. zjadają mnie wyrzuty sumienia. irracjonalne ale jednak. nie wiem co mogę zrobić lepiej. inaczej.
zgłosiłam się nawet na fotografowanie w nocnych klubach kilkadziesiąt mil stąd, rozważam fotografie na porodówce. no jestem sfrustrowana. no.
zdołowana i pod ścianą.

life sucks.

namiętnik zamienia się w WYŻALNIK .. ;/
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...