Strony

24.11.2013

jest-rudo

namiętnik nigdy nie był blogiem "dla ludzi"; bardziej cztery kąty, cztery ściany wymalowane moimi słowami, pisane niespiesznie, bez zobowiązań czy konwenansów.

wiele się zmieniło.
ja przede wszystkim, mój światopogląd, na duży plus.
i to, co chcę przekazać, dla kogo pisać, i po co też.
zainteresowanych treściami lifestylowymi, fotografią i moim prywatnym zdaniem, odsyłam na bloga



22.09.2013

już mi lepiej

piszę bo muszę bo czuję że oszaleję zaraz jak nie napiszę
tak się porobiło że przeczytanie tekstu dłuższego niż 4 linijki odkładam na październik?
no
już mi lepiej

10.09.2013

busy

gdy ktoś coś ode mnie - odkładam na październik. i to na drugą połowę.

przeprowadzka niepozornie nas wykańcza. cichy zabójca.
choć
bardzo lubię być zajęta.


19.07.2013

inaczej

marzy mi się inny blog.
poważniejszy, przejrzystszy.
nie tylko o nas, o mnie, bardziej o tym co w świecie, subiektywnie. i nie ważne czy w czterech ścianach, czy na drugiej półkuli. przestrzeń jest względna.

chcę spróbować inaczej. 
ze wszystkim.


... świat wywracam do góry nogami..


3.07.2013

syf

4 dni przerwy
kilka kluczowych artykułów
fala przemyśleń po nich

nadmiar niedosyt
czasami mi się mylą..

co sprawia że dom nazywamy domem
i jak rozpoznać to co daje szczęście naprawdę
chciałabym żeby to wszystko już mi się w głowie poukładało
żeby zawsze był cel cele a kompromisy tylko mądre

~~
trzydzieści osiem na gmail
trzynaście na foxy
kilka facebookowych
nie ma w tym nic złego ale czasem chciałabym wyplewić grządkę z ziołami

via Pinterest



29.06.2013

queen of fucking everything

tak się składa, że moje wakacje oficjalnie zaczynają się jutro rano i trwać będą do połowy miesiąca z małą przerwą. life is too short - eat dessert first więc wspomniana już Barcelona, potem Cambridge, Polska wliczając Zakopanem. niewielkie bagaże, kolorowa biżuteria, aparat i mój wakacyjny kapelusz.. i TY. z mapą w ręku.




poza tym zmieniliśmy auto. jeździ. niedźwiadek mu na imię. już nie jestem obrażona. znaczy jestem, ale mniej.

ponoć ogarnę się 'po dzieciach' czyli nieprędko.




23.06.2013

po przejsciach

po sześciu dniach 'na rano' po winie po niewielu godzinach snu po uzgodnieniu pogody po zabłądzeniu po sesji w luton po nie odpaleniu samochodu kilkukrotnie po grzebaniu pod maską po dotarciu do domu po nie odpaleniu już wcale po pysznym obiedzie gotowanym zbyt długo wreszcie mam sposobność żeby usiąść przed ekranem w celach czysto rozrywkowych i nic-nie-muszeniowych

no niby tak
ale

gdzieś tam w kącie głowy cały czas mam na uwadze tydzień do wylotu dwa do kolejnego trzy sesje do obrobienia dwie do zrobienia stronę do zmiany i jeszcze te wszystkie rzeczy które się nawarstwiają od połowy maja

a ja od połowy maja NIE OGARNIAM ŚWIATA
tak jakoś się złożyło że ja się złożyć w całość nie potrafię
kruszę się i sypię i gubię siebie i nas czasami

żyję nadzieją że piasek spilinguje martwy naskórek a to morze nad którym leży barcelona zmyje to co już dawno za i nie ma przebacz

~~
spróbowałabym tylko nie zapisać tych dat zobowiązań pragnień inspiracji zginęłabym śmiercią natychmiastową
pan T trzyma mnie za ręke

mam ochotę na takie diy; może w sierpniu znajdę chwilę..?


19.06.2013

umęczona

strona nabiera kształtów ale bez jednostajnego tempa; dzień za dniem jest identyczny, każdy zaczyna się od 4:45, osiem godzin pracy, utęskniony powrót, i jakieś kolejne 6 godzin przed monitorem; próby kalibracji kolorów zakończone fiaskiem, przerywniki na chodakowską, nie pamiętam kiedy jadłam kolację. teraz jest ósma, a że wczoraj zatrułam się kawą (tak, prawdziwie włoskim cappuciono podanym przez prawdziwego włocha) i zmarnowałam połowę czasu przeznaczonego na sen, zaraz przybiorę pozycję horyzontalną;

zapełniony JULY.. i sesje i wakacje, august pusty, wrzesień ślubny. poczwórnie (i hope so); za półtorej tygodnia barceloński piasek. a co!

sesja ślubna w barcelonie.. to byłoby coś!

8.06.2013

szanse

siedzę do późna, nie słyszę tykania białego budzika na mojej jedenastej, bynajmniej do czasu uświadomienia sobie tego faktu. późne noce działają na mnie płodząco, podobnie tęsknota i smutek, ten najsmutniejszy. są rzeczy którymi nie chcę się dzielić z internetowym światem, dziś jednak jestem, sociable pod przykrywką pisania o niczym. lubię ten brak zobowiązań, tylko chęć notki, nowy post w prawym górnym i już za moment będziecie mogli przeczytać sympatyczny tekst bez treści. właściwie nie położyłam się z Tobą spać po raz pierwszy [ w tym tekście "TY" to mój mąż rzecz jasna, a "WY" to wy] i teraz, gdy to do mnie dotarło, jestem trochę oszołomiona; oddech masz miarowy, ale nieco zbyt głośny.
tak więc nie śpię bo pracuję, przenoszę z foxy na foxy, serwer proxy i inne badziewia. czubek pastelowej góry lodowej, a już mam dość. choć z drugiej strony czym bym się miała dziś zająć..? 

[przestaję krzyżować ręce i odsłaniam trochę siebie]
czuję się ostatnio raczej gruba, "raczej" bo mam jeszcze etapy w sam raz
w tej chwili mi nijako, nie mam na nic ochoty, żadnych szczególnych pragnień; patrząc ogółem zaczynam bać się marzeń, w tym roku one nie, no jakoś się nie spełniają.
w przypływie energii chcę iść do collegu, zrobić foto/stylizo/deko kurs, żeby mieć coś nowego pod curriculum wpisać, ale tego też się boję, no że po tym też nic i nikt. 
po uświadomieniu sobie własnych zarobków 'na czysto' wystąpił u mnie klasyczny syndrom zaprzeczenia i tak subtelnie przenosimy się do zapytania czy ktoś coś może. boli gdy papier ma znaczenie, a właściwie jego brak. naoglądałam się bajek disneya i jakaś część mnie wierzy, że ktoś da mi to z tytułu.

1.06.2013

may- summary

to nie był mój miesiąc
ani nasz
ani jej
jego też nie
ALE
pozytywów też mogę się doszukać nie z tak wielkim trudem

akwarele to są MOJE farby

11.05.2013

my

mój mąż przynosi mi kwiaty, robi kakao (latem na zimno), lemoniadę
jest bliżej
a jakoś nie mamy się dość
my nie

fall in love


.. bo zakochuję się w Tobie na nowo
constant


2.05.2013

april - summary


patrząc na powyższe, można wnioskować iż cały kwiecień tylko jadłam..
właściwie tak, ale za to w jakich miejscach i z jakimi ludźmi ! ;]
były pyszne desery i koktajle ze świeżych owoców z mamą D. oraz obiad w pizza hut z mamą W.
pies zeżarł mi ulubione buty
draże po raz pierwszy od lat kilku
god of war popołudniami
amaretto z colą i pastelowe paznokcie
kawiarnia nietypowa (pisałam o niej TU) wraz z S. i P.
miesiąc nieco polski choć my już mało mniej
i cała reszta nasza, zapamiętana, nasza.



~~~~~~
a teraz pora na zioła w doniczkach i kontynuację wyrzucania zbędnych przedmiotów..

22.04.2013

polska

włosy krótsze o kilkanaście centymetrów i czuję się lżej
o jednego zęba mniej
+ jeden kolczyk
bogatsi w nowe wnętrza w kraków od-wewnątrz zobaczyłam to miasto prawdziwiej
miętowy lakier miętowe rurki
pyszne jedzenie przy jednoczesnym nie gotowaniu; restauracje kafejki i puby
aa bym zapomniała: pies zjadł mi but

to był ostatni nasz urlop nacechowany "trzeba jeszcze"
nie zrobimy sobie tego więcej


n- jak będziesz niegrzeczny, będziesz musiał pocałować każdego żurawia na tej bluzce!
t- całe szczęście, że to są flamingi 
(to tak a propos mojej świetnej znajomości zwierząt ^^ )

niniejszym dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tej miłej części naszego pobytu!
wrócimy.

8.04.2013

wykonczenie

z przemęczenia ciągle chce mi się płakać. nawet wyć.
bo za długo czekałam w kolejce (do godziny było ok, po półtorej zaczęłam się wiercić, blisko dwóch miałam łzy w oczach)
codziennie coś skreślam z list ale jakoś nie ubywa a we mnie narasta
amaretto z kolą nie pomaga
pleco-szyja boli co dziennie

i jak ja mam iść spać do godziny skoro jeszcze tusz na rzęsach stanik komputer maile

mąż ratuje owocami na gorąco.. a jak ja uratuje siebie?


5.04.2013

summary - march

 
czym był marzec..?
PRZEPYSZNĄ pizzą home made z szynką parmeńską i trzema serami
jedzeniem generalnie, smakami, zapachami, włoską kawą i tartą czekoladową i twarogiem na śniadanie i ferrero w łóżku i pralinami z hotel chocolate
za-długim choróbskiem
za-dlugą zimą ale ze świeżymi kwiatami na stole
w marcu dostałam diament (widoczny na zdjęciu z dłonią :)), odwiedziłam zagrodę z niebezpiecznymi zwierzętami
i trochę też się nauczyłam
cierpliwości na przykład

31.03.2013

różnorodność

wstałam dziś chwilkę po ósmej (uwzględniając zmianę czasu to godzinę później), zrobiłam mejk ap typowo fotograficzny (fotogeniczny?) zjadłam zapieczony twaróg (tak znowu) i zaczęłam kręcić moje pierwsze wideo. moi drodzy, nagle poczułam się nadzwyczaj nieswojo wobec tego canonowskiego oka rocznego już. wujek photoshop już nie pomoże, co najwyżej nadmiar bzdór mowie maker powycina. tyle. nie będzie zagęszczania rzęś, wygładzania skóry, czy podciągania koloru włosów. nie jestem pewna, czy jasność/kontrast da się na tych 25-ciu klatkach na sekundę zmienić. pewnie nie. pewnie zostanę bez obróbkowa/goła. naga, przepraszam. nie lubię na siebie zbytnio patrzeć, a na filmach amatorskich, to już z pewnością nie lubię.

tak czy siak chciałam różnorodności w pracy, to mam.

(jako że nigdy nie używałam aparatu w roli kamery, nie przewidziałam zużycia baterii, więc właśnie siedzę i piszę posta, zamiast bełkotać do Wielkiego Oka)


24.03.2013

work to do

od dwóch tygodni mam wrażenie że pracuję bez-przerwy (czyli bezprzerwy)
i tak jeszcze przez kolejne dwa
poza tym choroba nie opuszczała mnie przez pełne trzy tygodnie teraz zostało tylko małe 'ale' zatakowe
nie opuszcza nas też zima to już tak będzie hmm miesiąc piąty
od czwartku zaczynam kolejną trzecią już sesję fizjo
trzy godziny zajęło mi obrobienie dwudziestu pięciu zdjęć i nie jestem pewna efektu

strasznie się tych liczb nagromadziło a ja już bym chciała odliczać dni kiedy stopy zanurzę w barcelońskim piasku i kiedy te same stopy przekroczą próg naszego domu

wbrew pozorom trzynasty jest dobrym rokiem tylko się trochę wstydzi


18.03.2013

połowa marca


połowa marca.
na telefonie pierwsze instagramowe zdjęcie.
dwa tygodnie choróbska (i nadal rośnie..)
nowe profile google plus nowym podejściem do marketingu
i śnieg nowy i mróz. od-nowa.
nie mam węchu, nic nie czuję, katarzysko odebrało jeden ze zmysłów. (mniej-zmysłowa)


generalnie wliczam się do tej większości, która nie lubi poniedziałków
ale
pobudka o 8, zapiekany twaróg z orzechami i owocami na śniadanie, kawa ze spienionym mlekiem i perspektywa dnia spędzonego jak JA chcę, och to wszystko sprawia że dzisiejszy poniedziałek bardzo lubię. bardzo.


chciałabym namalować coś w tym stylu.. 
(płótno metr na metr trzydzieści błaga o zainteresowanie)

4.03.2013

summary - february


krótki luty był miesiącem stokrotkowym <3, miesiąc metra, national gallery, wąsów wszem i wobec..


a teraz to jest katar gigant i perspektywa kilku dni spędzonych w pościeli w grochy; co więcej liczę na wiosnę i bynajmniej nie mam na myśli tej dwudziestego pierwszego

22.02.2013

biała z miodem

ostatnio tylko biała z miodem
grejpfruty mi w głowie..
śniegu brak ale do wiosny jakby się nie zbliżamy i krokusy na stole wyglądają jak ctrl+x ctrl+v
cieszę się każdym dniem, zwłaszcza każdym wolnym od etatowej pracy
pierwsze śluby na horyzoncie kolejne sesje rodzinne noworodkowa w niedzielę
kto by pomyślał że firmę założę i że jakoś to wszystko ogarnę
to-do list nigdy się nie kończą tylko mnożą jak króliki
lubię sobie czasem ponarzekać ale króliczki też lubię
generalnie nigdy nie jest tak źle jak się wydaje
a u nas z miesiąca na miesiąc lepiej pewniej i bliżej spełnienia
chcę "szczotkowany" ciemny blat w jadalni białą cegłę na ścianach białe deski na podłogach i szarości wszędzie zewsząd tylko nie z nas nie w nas

moodboard bedroom
brakuje mi wielkiego kredowego kalendarza na ścianie i tablicy korkowej i magnetycznej też
mam mnóstwo zapisków pomysłów i planów, które owszem, zapisuję, ale kartki gubię
o masz ci los

luty jest ubogi w instagramowe zdjęcia

17.02.2013

8.02.2013

kim jesteśmy

pierwszy taki dzień od półtora miesiąca, kiedy nie mam ochoty na nic.
i nie chodzi o generalne sprzątanie, które zajęło nam kilka godzin, nie chodzi o trzy prania, zakupy, czy wizyty w dwóch urzędach. nie. mam wolne popołudnie, dom wolny, wolną rękę a jednak pisanie tego posta powoduje lekki grymas.
mogłabym się zająć czymś przyjemnym (moodboardy, projekty photobooks, ebayowe zakupy,) tudzież pożytecznym (ulepszaniem seo shitu mojej strony, tworzeniem plakatów, promocji, kończeniem internetowych kursów, których zamówiłam sobie kilkanaście) jednakże zapowiada się na białą z miodem i Twoje Style bo moje raczej nie.

ochłodziło się, owszem i to jeszcze zdzierżyć jestem w stanie, ale niech mi żaden puch chodników nie zasypuje, ani deszcz nie pluje w okna, jasne? pastelowa sesja z moją S i jej P odbyć się musi. nie na darmo poparzyłam klejem palce, co nie?


myślę nad skróceniem włosów, prostą grzywką i kolejnym tauażem


"kim jesteśmy?  - kobietami!
czego chcemy? - nie wiemy!
kiedy tego chcemy?? - NATYCHMIAST! !   "
 ;]

3.02.2013

nieznośna lekkość bytu

miałam pisać już od kilku dni ale strach przed wydrapanymi oczami i wyrwanymi miedzianymi kosmykami mnie powstrzymywał
otóż ludzie lubią wiedzieć że mi źle i jak człowiek ma spadek upadanie i zapadanie się w sobie to uśmiech na twarzy tego drugiego; wiem jak jest ale czasem potrzebuje potwierdzenia i sprawdziłam sekretne kody fb bez niespodzianki bo ty i ty i ty też zaglądacie (za)często a obok nie ma część dzień dobry i krzty prawdy też nie ma
tak sobie żyję unikając tych toksycznych próżnych i oceniających po pozorach ludzików
mam wkoło tych kilku naj mam cel i swoje życie bez potrzeby życia twoim i tamtego
do matki tereski mi daleko głupoty nie toleruję i chamstwa też nie
wierzę w co chcę lubię drobne przyjemności lubię życie intensywne
nie-matka hedonistka zamężna od półtora roku
jest mi dobrze
tyle jest drobnego szczęścia wkoło czekolada dawno nie smakowała tak dobrze i daktyle nie za słodkie różowe puchate skarpetki
zaraz zrobię kawę w dwóch kubkach i to jest dla mnie najważniejsze

a żeby wam tak strasznie przykro nie było że mi tak dobrze jest to ból w karku narasta. happy?

january:


18.01.2013

królewna na ziarnku grochu

jestem nie tyle królewną na ziarnku, co na materacach, a ściślej- na poduchach;
zimno tak, że dziś po raz pierwszy włączyłam ogrzewanie, niewiele to daje.
śniegu centymetrów może z 15, zamykają szkoły, z pracy puszczają nas wcześniej; znajomi doradzają zrobić zapasy żywności; przed shoppingiem niemal pusto, co się w popołudnia piątkowe nie zdarza. klęska żywiołowa w tych nieszczęsnych kilku calach białego puchu.

..a ja czekam na więcej, później musi słońce wyjść, niebo się zniebieścić, wezmę aparat, zimę obcykam i wiosna nadejść może. powinna.  musi.



skoro wszystko ustalone udam się na wprowadzanie mojej wiedzy z pozycjonowania w życie.

14.01.2013

tulips

jestem zmęczona ale zadowolona do szczęścia z każdym dniem brakuje mniej choć na chwilę obecną jest tak zwyczajnie dobrze oj jak dobrze przy tobie w tobie obok świadomie zdecydowanie prę do celów moich naszych ty też pędź w tamtą stronę bo przyszłość dobra nas czeka czuję całą sobą i spokój jest we mnie i wokół bo mamy siebie i jeszcze kilka ważnych ludzi wkoło i aparat coraz częściej mi u szyi dynda i ściany cztery na horyzoncie i śmiech i długie rozmowy przy drewnianym stole przerywane posiłkami spacerami spaniem


dwadzieścia jeden lat nieświadomości a ja jednak lubię tulipany

12.01.2013

wilk


"Jesteś dla tego prostego, wygodnego dzisiejszego świata, zadowalającego się byle czym, za bardzo wymagający i za głodny, on cię wypluwa, masz dla niego o jeden wymiar za dużo."

H. Hesse / Wilk Stepowy


mam ochotę na maliny. ale tylko takie prosto z krzaka.
i na bose stopy w trawie

11.01.2013

seo i foxy photography

sama sobie dałam kopa na rozpęd.
efekty chowają się po kątach internetu i mojego dysku c; to nic to nic, bo szydło wyjdzie z worka, oby tylko nie trzeba było na to wiecznie czekać.

uczę się o pozycjonowaniu, seo, keywordsach i tym całym savoir vivre google.
wychodzi na to, że jestem niekulturalna, brak mi obycia i nie wiem jak zjeść homara. tego binarnego rzecz jasna.



w mojej głowie cała masa pudrowych kadrów o miłości.
S i P przyjedźcie wreszcie.. stworzymy krainę cukrem płynącą..

5.01.2013

new year's resolution

mam kilka. większość nie zależy ode mnie, więc to bardziej lista życzeń.
a w dwutysięcznym trzynastym życzenia spełnić się powinny.

przepyszny deser włoski (bezimienny), w naszej ulubionej restauracji Bella Italia :)

przed nami jednodniowy weekend, zdjęcia dwulatka, oglądanie samochodów, Elizabeth (bo mam potrzebę filmów kostiumowych), new york cheescake;
niby nie pracuję dużo, ale jakoś zbyt ciężko i intensywnie.


kto to widział w styczniu otwierać okna na oścież i łazić w majtkach,
 no kto?

1.01.2013

summary- december

najbardziej zaszumione zdjęcia roku ;]


lubię te zapisy comiesięczne, sprawozdanie z życia w kwadracie;
mam potrzebę uwieczniania naszych chwil;
chcę zachłystywać się MOMENTAMI i żeby pozostało coś więcej od wrażenia
stąd pomysł na album, scrapowy, comiesięczny, album na wyrywki, nasz, prawdziwy, na lata następne;
jotpegi i rawy są martwe, ja muszę dotykać papieru.

2013. lubię trzynastkę. niech to będzie dobry rok i my w nim też bądźmy dobrzy.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...