i w poniedziałek, kiedy to bardziej oczywiste symptomy się pojawiły, zaczęłam (narzekać):
wszystko zniosę. [po chwili namysłu] tylko nie zapalanie zatok. i nie anginę. i nie katar. ale poza tym to już wszystko.
ostatecznie nie byłam chora od ponad roku [dzięki ci homeopatio i granulki skrobiowe] i trochę wyszłam z wprawy. skończyło się na bólu gardła i zatkanym nosie nocami. no i bolą mnie mięśnie. i kości też trochę. i nie mam siły i ochoty. no, ale nie jest ze mną tak źle, T na antybiotyku skończył. [mówiłam już że mężczyźni są jak dzieci..? z całą pewnością ci chorzy]
a dziś rano kopnęłam się w d., powera dostałam, i zrobiłam więcej niż przez ostatnie 3 przedpołudnia. od razu mi lżej na serduchu, choć jeszcze zrobić muszę to i to i tamto.
a poniżej to już nasz koszyczek rozmaitości..
odkryłam, iż naczyń i sztućców wystarcza nam na około 4 dni; po tym czasie zostają tylko noże stołowe. i takowymi zjedliśmy dziś sernik. na śniadanie. z dużych talerzy.
Mnie juz cos meczy od prawie dwoch tygodni, ale ja to z PL przywleklam jakiegos bakcyla;/ no i nie wiem jak sobie z nim poradzic;( tez mi sie nic nie chce, a w domu sajgon i po wyjazdach jeszcze nie posprzatane, ale po prostu sie nie chce;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i calkowitego powrotu do zdrowia zycze;)