Strony

29.08.2011

cosmetics_face - za namową Stokrotki

oprócz ujawnienia swojej kosmetyczki obiecałam jeszcze wziąć udział w The Burn House Project i 30 day photography challenge. zaczynamy.. od twarzy:


przede wszystkim nawilżenie- uwielbiam Nivea Soft, każdy produkt z serii. nadaje się do całego ciała, ja stosuję jako krem do twarzy ( musi być niezły skoro nawet mój T. czasem korzysta ); zobaczymy jak sobie poradzi z moją suchą cerą, gdy nadejdzie zima.. Clean & Clear- free oil, ale dla mnie zbyt wodnisty, kiepsko się wchłania, no i efekt chłodzenia nie jest uwielbiany przez każdego, nie polecam.

Beauty Formulas (kosmetyki mało znanej angielskiej firmy, taniutkie) od lewej: peeling- mało peelingu w peelingu, znów efekt chłodzenia, nie jestem zadowolona; żel na wypryski- świetny; szybko zmniejsza widoczne pryszcze i zaczerwienienia; plastry na nos- godne polecenia

Oriflame-  zabieg mikrodermabrazji w dwóch krokach: 1. opiłki diamentów złuszczające martwy naskórek 2. serum nawilżające. Kuracja trwa miesiąc- dwa razy w tygodniu- efekty odczuwalne od pierwszego użycia; starcza na co najmniej dwie pełne kuracje. Efekt właściwie ten sam, co przy dobrym peelingu, więc może nie warto się męczyć..?

Olejek witaminowy Wibo- tani i skuteczny, ale szybko znika z ust.

Fluid i puder w kamieniu jednej z moich ulubionych firm- Miss Sporty. Fluid  rozprowadza się równomiernie, dobrze kryje, odpowiednio długo wklepywany utrzymuje cały dzień + świetna cena (12zł). Puder w kamieniu nałożony na podkład nie znika z twarzy przez wiele godzin, efekt znacznie mniej powalający, gdy nałożymy go bez bazy. Dobrze matuje, wydajny.

Znów Wibo-  puder rozświetlający z aplikatorem- zawiera rozświetlające drobinki, podobnie jak puder w kamieniu- nałożony na bazę utrzymuje się bardzo długo, obłędnie pachnie. Róż- mój totalnie różowy i na dodatek o różanym zapachu- kolejny z ekipy, który potrzebuje podkładu, bez niego znika do kilku godzin.
+ pędzel z kozy ^^ Oriflame

Puder brązujący Oriflame- kupiłam dziś, ponieważ zainspirował mnie wpis Panny Daisy, toteż nie mam pojęcia na ile skuteczny/równomierny będzie efekt; bardzo przyjemnie pachnie, aplikator do dupy.

Collection 2000- nie mam pojęcia, czy w Polsce też są dostępne produkty tej marki, ale ja już nic nie kupię. Puder brązujący od początku nie dał się równomiernie nałożyć, znikał błyskawicznie.

Taniutka (13-15zł) maskara  Miss Sporty  Studio Lash- gumowa szczoteczka wydłuża i pogrubia rzęsy, tusz nie kruszy się, nie zlepia rzęs, łatwy do demakijażu. Za tą cenę naprawdę polecam. (Przy mojej karnacji powinnam używać brązowego, ale nie umiem zrezygnować z czerni)

Cienie zakupione głównie do sesji- metaliczne kolory wyglądają  rewelacyjnie na zdjęciach. Zielony w słoiczku mam już kilka lat, ma postać proszku, więc wszędzie go pełno, średni. Różowy w kredce (Oriflame), wygodna i precyzyjna aplikacja. Fiolet i zieleń (również Oriflame) - cienie w płynie z aplikatorem. Intensywne kolory, ale fiolet nałożony bezpośrednio na skórę lekko ją przebarwia. Nie polecam do codziennego użytku.

Mini paletka nieznanej mi firmy; wszystkie cienie nakładam za pomocą aplikatorów z gąbkami. 

moje dzieci.. wszystkie zakupione w Rossmanie. paletki po lewej- Lovely, bardzo wydajne, łatwe do nakładania, intensywne barwy, delikatny metaliczny połysk, który zwiększa swoją intensywność, gdy nałożymy cienie na wilgotny podkład (wtedy też utrzymują się cały dzień nie blaknąc); nie zbijają się w zagięciu powieki. (opakowania poturbowane wielokrotnymi podróżami na trasie polska-anglia..) Paletki po prawej- Wibo, gorszej jakości, niż te z Lovely , kruszą się przy nakładaniu. Czterokolorowa (prawy górny róg) opalizująca, ładnie rozświetla oko, nadaje się do efektu smoky eye. Dziewięciokolorowa - bardzo nietrwała, ale podkład wydłuża jest życie. Używam głównie ze względu na niebanalne kolory; beżem i brązem tworzę tzw. niewidoczny makijaż na dzień.

na koniec rzadziej używane: dwustronna kredka do oczy z Avonu- dość miękka, ale nie za, dobry produkt. Eyeliner- długotrwały, niekruszący, praktycznie nie używam, bo kreska na górnej powiece powiększa optycznie oko, nie muszę wyjaśniać.. Pomadka Oriflame - ciągle nie jestem pewna, czy ten odcień mi pasuje, utrzymuje się ok 2,5 h. Korektor Oriflame- słabiutko kryje wypryski/zaczerwienienia, lepiej sobie radzi z cieniami pod oczami, ale bez rewelacji, bo ciężko się rozprowadza.. szkoda wydawać pieniądze. Krem uniwersalny Oriflame- ten maleńki słoiczek pamiętam z lat dzieciństwa, (czyli w sumie nie tak dawno =p) gdy moja mama była konsultantką. Wtedy różany, teraz są i nowe zapachy; ja mam karmelowy i uwielbiam. Idealny na spierzchnięte wargi. Maseczka peel-of Oriflame- zawsze mam w domu jakąś, lubię efekt wygładzonej i miękkie skóry po. Ta jest winogronowa, jeszcze nie wiem, na ile skuteczna.

2 komentarze:

  1. o kurcze, a to tylko kosmetyki do twarzy ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. wcale nie jest tego tak dużo! zwłaszcza, że wielu z nich używam naprzemiennie.

    OdpowiedzUsuń

ślad atramentu

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...