[równiutkie cztery miesiące i ten dzień.]
przez chłód tej zimy zaparowały nam rogówki, pozamarzały synapsy, ruchy są ospałe, bardziej niedźwiedzie, niż kocie, lodowe kwiaty na wnętrzach dłoni, a tu nagle kwiecień, praktycznie mamy kwiecień!
to bukiety żonkili na szafce obok łóżka, rosa na ustach, stopy bose, trawa koszona w rytmie wiosny. kochani, zaspałam. zawiesina tlenu zacierała obraz, a teraz już słońce i mnóstwo żółtego, którego tak nie cierpiałam..
pora na soki, lemoniadę zamiast herbat, czas na grilla, spacery po łąkach, badmintona, podglądanie nieba. czas na życie. ja skorzystam.
ożywczy tekst. może nawet spróbuję się obudzić.. kawą ;)
OdpowiedzUsuń