strona nabiera kształtów ale bez jednostajnego tempa; dzień za dniem jest identyczny, każdy zaczyna się od 4:45, osiem godzin pracy, utęskniony powrót, i jakieś kolejne 6 godzin przed monitorem; próby kalibracji kolorów zakończone fiaskiem, przerywniki na chodakowską, nie pamiętam kiedy jadłam kolację. teraz jest ósma, a że wczoraj zatrułam się kawą (tak, prawdziwie włoskim cappuciono podanym przez prawdziwego włocha) i zmarnowałam połowę czasu przeznaczonego na sen, zaraz przybiorę pozycję horyzontalną;
zapełniony JULY.. i sesje i wakacje, august pusty, wrzesień ślubny. poczwórnie (i hope so); za półtorej tygodnia barceloński piasek. a co!
|
sesja ślubna w barcelonie.. to byłoby coś!
|
tak :) to zdecydowanie byłoby COŚ! zatem życzę takiego wyzwania :)
OdpowiedzUsuń