już po.
schodzę na parter po zieloną herbatę w zielonym kubku i nikogo na dole.
dom pusty. trochę mi z tym nieswojo.
dwadzieścia nieodczytanych maili- głównie z ebay'a, coś z paypal'a, trzeba kolczyki zapakować, zaadresować koperty, wypuścić moje dzieci w świat. pora wrócić do świata, a tu mięta na paznokciach: miętowy był modny w zeszłym roku, teraz króluje przygaszona brzoskwinia.
właściwie nie wiem, jak obrać resztę w słowa.
[fotorelacja z londynu w niedalekiej przyszłości]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
ślad atramentu