ptaki drą ryje. jest niepodważalne i pewne, a jednak nigdy nie spotkałam się z taką definicją. nie wypada się tak drzeć w godzinach nocno-porannych. ja rozumiem- po pobudce śpiew, a na pikniku nawet miód dla uszy. wszystko rozumiem, ale żeby zaraz za uchem i o tej porze? i okna zamknąć nijak, bo za duszno, za gorąco i włosy oblepiałyby twarz, a tak przylgnął do mnie krzyk, ptasie ujadanie pochmurnie gorzkie w odbiorze.
[ciężko było napisać notkę trzymając kciuki, a nawet palce u stóp za Stokrotkę.. równie ciężko jest znaleźć odpowiedni stanik multiway w kolorze białym. kto by pomyślał..]
[szukanie pracy w kręgach fotograficznych to nie takie proste zadanie. teraz nawet myli mi się z i w.. o!]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
ślad atramentu