ludzie przyjeżdżają przechodzą zostawiają ślady podeszwy i resztki szminki na kubkach w starbucksie zdjęcie za zdjęciem pod każdą cegłą zakochują się na umór na zabój umierają z miłości i już chcą tu tam gdzieś wracać mimo że przecież wciąż są lub bywają pojawiają się regularnie lub mniej
a ja
kocham moje miasto i lubię ten kraj
dwóch lat trzeba było żeby tą miłość nazwać zaakceptować i radość niesłychana i ulga
czym się zajmuję?
byciem na swoim miejscu.
i życiem. takim z pasją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
ślad atramentu