Strony

31.10.2011

i screwed up..

za dużo solę. potem osadzają się na policzkach białe rzeki i dwa źródła szarobłękitne, teraz przybrane czerwienią. połączenie marne.
miał być dzień Twój, wyjątkowy, nasz - I screwed up..


[   jesień jest rudą dziwką w przykrótkim musztardowym sweterku i paznokciach niestarannie pomalowanych krwistą czerwienią.   ]

obiło mi się o uszy, że dziś jest halloween, a właściwie wciąż obija, bo dzieciaki za oknem piszczą niemiłosiernie wysoko.

29.10.2011

reklamówki


magiczna, bardzo 'ameliowa' reklama banku z udziałem Binoche, ja się zakochałam.
a na powyższym filmiku- backstage równie klimatyczny


oraz hipnotyzująco naiwnym głosem zachwyciła mnie Selah Sue, dzięki reklamie Kinder Bueno ;]

28.10.2011

urzekły mnie pomysłowością i formą; zwłaszcza te bejbinkowe.
pierwsze 3: Jan von Holleben, kolejne: Adele Enersen

..a z soboty na niedzielę + 1h

25.10.2011

uwstecznianie

po naganie od panny S [2 tygodnie; karygodne!] poczułam wielką ochotę napisania czegokolwiek. do głowy napłynęło kilka tematów, ale już mi przeszło. spokojnie.

tak, jesień tego roku jest wyjątkowo kolorowa, ale nic nie usprawiedliwi mroku o 7 rano; noc panoszy się niemiłosiernie. nie pamiętam jak to było 12 miesięcy temu; kojarzy mi się deszcz, szarówka,  intuicyjnie, nie można się sugerować.
za często zachwalano moją idealną cerę, teraz mam grudy na czole. pobieranie krwi zakończyło się zielenią i fioletem w zagięciu; wyniki prawidłowe, więc czemu od kilku miesięcy ciągle mdleję?!
skróciłam włosy, właściwie nie wiem, czy to dobrze.

trochę jakbyśmy byli bezdomni, nie mieli swojego miejsca, nasze życie kopiują i kradną, część się zaciera, część rozdziera, nie wiem co dalej. po prostu.
noc panoszy się niemiłosiernie. głównie we mnie.

[w sobotę robiłam zdjęcia dwóm pięknym kobietom, nie jestem z siebie zadowolona ani trochę]

szczególiki z pokoju Hanajki:


tak bardzo chciałabym w końcu coś osiągnąć, że to pragnienie boli, parzy, krzyczy..

6.10.2011

bo tak trzeba

nienawidzę bezradności i tego zatracania siebie na potrzebę sytuacji. bo tak trzeba, jeszcze przez dni parę, może parędziesiąt; gryzę pięści.
my też zatracamy siebie w tym bajzlu około-jesiennym, trójkąty, pięciokąty, wciąż się nie posklejałam po wydarzeniach lipcowych, a za tydzień tydzień wyjęty z kalendarza.

potrzebuję Ciebie tutaj, trzeba będzie mnie dziś obronić.

5.10.2011

prowance


i oto gotowe, zapowiadane, mini zlecenie.
zdjęcia zawisną w pewnej bieszczadzkiej restauracji..

mess

mam teraz tyle na głowie, łącznie z bólem, że niemal dopadają mnie wyrzuty w tych chwilach, kiedy nic nie robię..
tysiące stron do znalezienia, i co gorsza, przeczytania, tyle informacji muszę przyswoić, tyle słów nie-moich, obcych, technicznie absurdalnych. ktoś taki jak ja, myślący abstrakcyjnie powinien mieć jakieś skrzaty do wynajęcia, czy coś w tym stylu, do wszystkich brudnych spraw.
tymczasem Polska za półtora tygodnia, bez entuzjazmu i oklasków, każdy ma swoje życie, tylko niektórzy granice kreślą zbyt dobitnie.

to popołudnie smakować będzie kakao, ciepłym oświetleniem bocznym i zdjęciami mini-żyć [a raczej nie-żyć]

1.10.2011

może morze

wczoraj- pierwsza komercyjna sesja rodzinna. pierwszy raz miałam przed obiektywem 4 totalnie niedoświadczone, onieśmielone osoby + psa. rozpoczęliśmy z godzinnym opóźnieniem, słońce raziło niemiłosiernie uparcie przepalając każde zdjęcie, a pod koniec wszystko zaczęło się rozmywać, ale myślę, że podołałam..
[była maluteńka trema , oj była]

a jutro może morze, a raczej na pewno - urodziny Eveliny inaczej.

Oktawia
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...