Strony

31.03.2011

:)

po trzech dniach hormonalnego spadku, powoli zaczynam się wspinać.
cieszy mnie fakt sprzedanych kolczyków na ebay'u i pierwszych fotograficznych zleceń komercyjnych. <3

plan na dziś:  fotografia reklamowa [we wtorek się poddałam], dopieszczanie notatnika od Stokrotki oraz nuggetsy z kurczaka.


 
szczypta wiosny..

[gdy przestaję się o to starać- chudnę]

29.03.2011

wake up !

[równiutkie cztery miesiące i ten dzień.]

przez chłód tej zimy zaparowały nam rogówki, pozamarzały synapsy, ruchy są ospałe, bardziej niedźwiedzie, niż kocie, lodowe kwiaty na wnętrzach dłoni, a tu nagle kwiecień, praktycznie mamy kwiecień!
to bukiety żonkili na szafce obok łóżka, rosa na ustach, stopy bose, trawa koszona w rytmie wiosny. kochani, zaspałam. zawiesina tlenu zacierała obraz, a teraz już słońce i mnóstwo żółtego, którego tak nie cierpiałam..
pora na soki, lemoniadę zamiast herbat, czas na grilla, spacery po łąkach, badmintona, podglądanie nieba. czas na życie. ja skorzystam.

24.03.2011

ebo i ężyc

WYWIAD
M i s t r z M i r o n
Puka? Kto?
(uchyla)
Acha...
Chwileczkę... już

P a n i g o ś ć
Pan woli ludność czy bezludność?

M i s t r z M i r o n
Trochę bez, trochę z

P a n i g o ś ć
z z z, to nie przeszkadza?

M i s t r z M i r o n
jak fruwa - nie, w rurach - nie,
jak za długo siedzi - tak

P a n i g o ś ć
Tak się rozglądam, dobrze tu panu?

M i s t r z M i r o n
Przeważnie... przepraszam, pani nazwisko?

P a n i g o ś ć
Na "ś"

M i s t r z M i r o n
Śpiwko... Śpiaw... nie?

P a n i g o ś ć
Śmierć

M i s t r z M i r o n
(zatkany)
(przez sztuczne zęby)
Ledwie wpuściłem
myślałem, że dziennikara

P a n i g o ś ć
Kara

M i s t r z M i r o n
Za co?

P a n i g o ś ć
Za życie

M i s t r z M i r o n
Już?
(pada na dobre)
( z kieszeni M i s t r z a M i r o n a wysuwa się chytrze kartka)
"Nie każcie mi już niczym więcej być!
Nareszcie spokój"
/Miron Białoszewski/
 
[jak ja kocham lingwistów!!]

22.03.2011

me myslef and john lewis


czuję się trochę nierealnie, nutka idealnie pasuje
intelektualna hipokryzja od godzin kilku, minihaj
[oby te loki i turkusowe paznokcie zaczęły gadać za mnie]

18.03.2011

kobiety sukcesu

polskich komedii kręci się teraz tyle, że nie nadążam z selekcją materiału, a co dopiero z przyswojeniem i oceną! bohaterkami są zawsze postaci o wyraźnie zarysowanych cechach i piersiach. kobiety nie naginają swoich zasad, nie mają skrupułów, ciągle piją kawę na wynos, nie cierpią z powodu okresu [to przecież kobiety sukcesu], depilacja nie przysparza problemów, a cellulit nie istnieje. proste? proste.

16.03.2011

plan na dziś:

pleśniak i naleśniki faszerowane brokułami i mięskiem, zapiekane z serem.
nie ma co- świetnie mi idzie mój plan minus 4 kilo.

14.03.2011

auć!

no dobra, powiem.. biegałam*
mam naprawdę fatalną kondycję, ale już czuję się lepiej. taki drobny powrót do żywych.
teraz w planach list, choć mam ochotę na makro..




*- mój jogging zawsze wiąże się z ograniczeniem słodyczy, chipsów i niezdrowego żarcia do minimum.
jest to o tyle trudne, gdyż w lodówce wciąż mam TO... auć!

dom pusty dom dobry

lubię pusty dom poranny i legalne roznamiętnienie od-słoneczne. zbożowa kawa, chleb z sezamem.
i nagle sobie przypominam- dziś jest poniedziałek, miałam coś zrobić, miałam coś zmienić. i ku mojemu zaskoczeniu- czuję radość z tej myśli.

[słodka pewność właściwego czasu o gładkiej skórze i ufnym spojrzeniu oczu niebieskich bardziej jak niebo]

9.03.2011

przygotowania do wiosny


oł je, wiosna za pasem- włazi we mnie, poza mnie, przenikanie; jeszcze trochę uciekanie.. plądruje moją głowę, mój słodki środek umartwiania zbyt żywych.
słońce- pędzel w dłoń i malujemy piegi!
stało się coś dobrego, początek czegoś dobrego, dobry początek (?)
jest mi lekko.


pora na wiosenne porządki- oczy domu wyczyszczone [no przynajmniej jedno], teraz ciuchy z szaf, pudeł, komód i AKCJA SEGREGACJA, kozaki do szafek na dłuuugie miesiące, ukochanym szalom branoc.

7.03.2011

stokrotkowo

moja prze-Piękna!
[miał być plener, miała być sukienka, ale warunki opisane w notce poprzedniej, pokrzyżowały nam plany]
pół-spontan post-alkoholowy. o!

absurd rojony rodzony

polska:
minus dwanaście i zapalenie gardła skutecznie zredukowały liczbę sesji do 1. a miało być tak bajkowo, nieco surrealistycznie. jednakże.. wyjazd mogę odhaczyć, zaznaczyć, umieścić w kolumnie załatwione. sukienka się szyje, mandarynkowa wódka za nami i teraz jeszcze bardziej do mnie dociera, w tym obłym świecie fejsbókowej miłości, listów nienapisanych, hipokryzji na śniadanie, jak bardzo muszę się o Ciebie troszczyć.
bo ja bez Ciebie już nie, a Ty beze mnie też niezbyt wiele. najwyraźniej.

szary kardigan ma pełne kieszenie promieni słońca, a ja ręce pełne roboty [to takie późno-pozytywistyczne]
w  mojej głowie tańczą nowe plany i pomysły w baletkach, ambicje mają zwiewne kiecki, choć nie są dziewicami; w tym słodkim świecie absurdu rojonego mam momenty spokoju, pokoju, oazy, herbaty o piątej, pobudek po wschodzie. ptaki śpiewają już około czwartej, wiecie?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...